Czym różni się Kościół na misjach, od Kościoła w Polsce? Na czym w ogóle polegają misje? Jaki jest kształt i zadanie tamtejszych parafii?
Ks. Mariusz Zybura: Kościół na misjach często skupia się na ewangelizacji i pomocy humanitarnej w regionach, gdzie chrześcijaństwo jest mniej rozpowszechnione. W Polsce kościoły mają bardziej ugruntowaną strukturę, a praktyki religijne są bardziej zakorzenione w kulturze. Misje to wysiłki religijne mające na celu szerzenie wiary w obszarach, gdzie jest ona mniej znana lub aktywnie prześladowana.
Praca na misjach na Ukrainie jest podobna do pracy duszpasterskiej w Polsce… ale do tego trzeba więcej pracować z ludźmi, bo w wielu przypadkach katechezę trzeba rozpoczynać od początku, od zera. Pracując na misjach trzeba wychodzić do ludzi, zachęcać do kościoła… Oni mają duże braki z wiedzą religijną, teologiczną ale mają chęć znalezienia drogi do Pana Boga. Kolejną różnicą jest to że: do tego trzeba poznać język oraz inną kulturę.
Praktycznie w każdej parafii na Ukrainie trzeba przeprowadzać prace budowlane. A dodatkowo jest wiele osób ubogich i właśnie dla nich staramy się pomagać poprzez pomoc humanitarną, środkami czystości a przede wszystkim artykułami żywnościowymi
Praca na misjach to przede wszystkim: Ewangelizacja, nauczanie, pomoc charytatywna i budowanie.
Kiedy pojawiła się chęć wyjazdu na misje? Czy była ona widoczna od początku kapłaństwa? Czy trzeba mieć powołanie do misji?
Ks. Mariusz: Zawsze chciałem wyjechać na misje ale nie myślałem o Ukrainie. Po zakończeniu Wyższego Seminarium Duchownego w Sandomierzu zostałem skierowany przez Biskupa na Ukrainę bo tam była bardzo duża potrzeba księży. Ukraina potrzebuje kapłanów ponieważ komunizm wyplewił wiarę. Nie było to marzeniem być na misjach na Ukrainie ale teraz odczuwam, że tu jestem potrzebny i tu jest moja Misja.
Ile już ksiądz pracuje na misjach? Co najbardziej zaskakującego ksiądz przeżył?
Ks. Mariusz: Już 9 rok pracuję na misjach. Najbardziej zaskakujące to ostatnie dwa lata bo trwa aktywna wojna, atak rakietowy, zniszczone domy i budynki, wojsko z bronią na ulicach miasta, alarmy, codziennie przywożeni zmarli jacy zginęli na wojnie, ciągła pomoc, zbiórki żywności… oraz że w takim ciężkim czasie ludzie mimo wszystko starają się żyć względnie normalnym życiem.
Czy może ksiądz wrócić do Polski, czy jest to już księdza misja na całe życie? Czy po przeżytych doświadczeniach wybrałby ksiądz kolejny raz misje?
Ks. Mariusz: Mogę wrócić, kiedy w Ukrainie będzie więcej swoich księży i nie będzie aż tak wielkiej potrzeby. Po przeżytych doświadczeniach czuję się wzmocniony bo jeszcze dwa lata temu nie mógłbym sobie wyobrazić, że mógłbym przeżyć taki ciężki czas i to dla mnie jest cennym doświadczeniem. Dlatego wybrałbym kolejny raz misje. A dodatkowo bardzo jest ciekawe i interesujące, nauczyć się inny język, poznać inną kulturę, zobaczyć jak inni ludzie żyją a przede wszystkim głosić ewangelie w nieznanym.
Dlaczego akurat Ukraina? Czy wpłynęła na to Księdza historia, czy raczej bliższa odległość niż do Afryki, a może bliższa kultura, naszej, polskiej?
Ks. Mariusz: Tak stało się, że do księdza Biskupa do Sandomierza przyjechał Biskup z diecezji odesko-symferopolskiej Bronisław Bernacki i opowiadał o tym, że dopiero niedawno powstała jego diecezja i potrzebuje księży. I właśnie po tej rozmowie otrzymałem propozycję od Biskupa aby jechać na misje na Ukrainę.
Ilu księży jest w księdza diecezji? A jaki procent z nich to ukraińcy? Czy wszyscy misjonarze to Polacy?
Ks. Mariusz: W diecezji jest 54 księży, mniej więcej połowa to Ukraińcy. W diecezji pracują księża z Polski, Ukrainy i jeden z Łotwy.
Jakie Ukraina ma powiązania z Polską? Jak odbierają księdza wierni jako Polaka? Czy cieszą się z tego, że ich proboszcz jest Polakiem? Czy ma ksiądz okazję przeżywać swoją polskość z innymi polakami na tych terenach? Jaki procent księdza parafii to Polacy lub ludzie, którzy mają polską historię rodzinną?
Ks. Mariusz: Większość parafian jest pochodzenia polskiego i są zadowoleni że proboszczem Polak, bo mają możliwość rozmawiać po polsku. W parafii jest Polskie Towarzystwo kultury a celem tej organizacji jest właśnie zapoznać z historią, kulturą i polskimi tradycjami oraz świętami. Obchodzimy w parafii wspólnie polskie państwowe i kościelne święta. Parafianie oraz sympatycy chcący poznać polską kulturę, czynnie biorą udział w akcjach organizowanych np. Święto Niepodległości, Dzień Polaków i Polonii za granicą, Konstytucji 3 maja, Pięknie przeżywane są święta kościelne np. Wigilia Bożego Narodzenia przy wspólnym stole i łamanie się opłatkiem wraz ze składaniem sobie życzeń, śpiew polskich kolęd oraz jasełka, zaś w Wielkanoc wspólny tradycyjny żurek i dzielenie się jajkiem. Również obchodzimy tradycje polskie takie jak np. Dzień Kobiet, tłusty czwartek czy lany poniedziałek. Atmosfera jest pozytywna i rozszerzająca dobre informacje o Polsce.
Gdzie ksiądz konkretnie posługuje? Jakie są cechy charakterystyczne tych terenów? Jak żyją i czym zajmują się księdza parafianie?
Ks. Mariusz: Jestem proboszczem parafii pw. Bożego Miłosierdzia w Rozdzielnej, to jest obok Odessy.
Parafia Rozdzielna należy do diecezji odesko-symferopolskiej, obejmującej swymi granicami basen Morza Czarnego od strony ukraińskiej, wraz z Krymem i częścią Morza Azowskiego.
W tej części Ukrainy dopiero od 1992 r. istnieje możliwość tworzenia parafii. Wcześniej jeśli byli księża, to tzw. podpolni, nie ujawniali się, pracowali w konspiracji. Często byli to prawnicy, lekarze, którzy potajemnie szukali ludzi wierzących, i dla nich odprawiali Mszę św. Za to groziła śmierć, a w najlepszym wypadku więzienie.
Parafia Rozdzielna, gdzie obecnie pracuję i buduję kościół jest młodą parafią. Nigdy tam nie było parafii, z tego względu, że to miasto powstało za czasów komunistycznych, przy węźle klejowym. Jest tam też bardzo dużo Polaków, ale na razie przychodzi tylko 50 osób. Początkowo Msza Św. była odprawiana w starym, rozwalającym się domku. Później gdy rozpoczęła się budowa to w kontenerze robotniczym, następnie w salce a obecnie już w kościele. Pozostało jeszcze wiele pracy wykończeniowej. Trzeba wybudować wieżę-dzwonnicę, wykończyć kościół wewnątrz, zrobić zewnętrzne elewacje, uzupełnić wyposażenie kościoła, uporządkować teren na zewnątrz oraz zrobić wiele innych, drobniejszych, lecz równie kosztownych prac wykończeniowych.
W domu parafialnym prowadzę katechezę i nauczanie języka polskiego dla dzieci, młodzieży i dorosłych, oraz spotkania duszpasterskie.
Tu gdzie pracuję są przepiękne tereny, stepy, urodzajna ziemia, pięknie rosnące słoneczniki….Posługuję w małej miejscowości i nie ma tu żadnego kina czy teatru, dlatego w salce parafialnej są co jakiś czas wyświetlane filmy religijne – na które przychodzą nie tylko katolicy.
Moi Parafianie to: nauczyciele, mechanicy, pszczelarze, ogrodnicy oraz emeryci.
Jak wygląda na Ukrainie dialog ekumeniczny? Czy katolicyzm, który jest tam mniejszością, ma się dobrze obok Prawosławia i grekokatolików?
Ks. Mariusz: Z kościołem greko katolickim są dobre, ciepłe relacje a jeśli chodzi o prawosławnych nie są to relacje tak bliskie ale szanujemy się nawzajem. Są wspólne modlitwy ekumeniczne z greko katolikami, prawosławnymi i innymi wyznaniami.
A dzięki pomocy polski, Polaków, kościół rzymsko–katolicki jest bardziej ceniony, pozytywnie odbierany na terytorium Ukrainy.
Czy realia Ukrainy pozwalają na prowadzenie duszpasterstwa specjalistycznsgo, czy raczej tylko (albo aż) odprawiać Msze święte i realizować tradycje roku liturgicznego?
Ks. Mariusz: Można prowadzić duszpasterstwo w różnej formie, bo np. czasem prowadzę w centrum miasta wspólne modlitwy za zmarłych, drogę krzyżową czy śpiew kolęd. Mam wystawioną szopkę Bożonarodzeniową na ulicy i spotykam się z dużym entuzjazmem i zadowoleniem bo nawet w miejskiej gazecie ciepło się wypowiadają o nas oraz zamieszczają chętnie informacje. Na terenie mojej parafii nikt nie ogranicza a władza nie przeszkadza. Mieszkańcy będący innej wiary odnoszą się do nas z powagą i szacunkiem.
Jak scharakteryzowałby ksiądz wiarę w Kościele katolickim na Ukrainie? Czy bolesna historia tego kraju, m.in komunizm mocno wpłynęły na ich postrzeganie Kościoła, Boga jak i przeżywania wspólnoty?
Ks. Mariusz: Problemem dla samych ludzi jest to, że ich wiara została zniszczona. Oni sami mówią, że im jest ciężko. Wiara była zabroniona i wyśmiewana. Największe problemy wynikające z komunizmu, to, że zostali wyzuci i z wiary i kultury. I tak naprawdę sami ludzie się gubią i nie wiedzą, dlaczego, po co, i w którym kierunku. Pozbawieni są swej historii oraz świadomości. To jest bardzo duży problem. Bardzo mało przychodzi ludzi do kościoła ponieważ nie są nauczeni…komunizm się do tego przyczynił i dodatkowo pochodzą z niewierzących rodzin.
Ale mimo to Radości jest bardzo dużo. Jak widać żywego Boga działającego w ludziach i przez ludzi. To są niesamowite doświadczenia żywej Ewangelii.
Wiara u tych ludzi jest bardzo prosta i głęboka. Oni przychodzą prosto do Boga i szczerze się modlą. Przysyłani są do nas przez Boga różnymi drogami. Czasami jest to jakaś rozmowa z księdzem. Przychodzą i mówią: dobrze się czują w kościele – i tak się nawiązują pierwsze relacje, później katecheza i oni zostają.
Czy co jakiś czas dochodzą nowe osoby do parafii? Ile jest chrztów? Słowem, jakie są perspektywy rozwoju?
Ks. Mariusz: Do czasu wybuchu wojny na Ukrainie był zauważalny wzrost parafian…ale przez wojnę wiele osób wyjechało i jest spadek ale myślę, że jest wiele osób którzy uważają się za wierzących ale jeszcze nie chodzą do kościoła … Być może nie chodzą przez wojnę bo jest niebezpiecznie, często poprzez to nawet z domu nie wychodzą… jeszcze w niektórych miejscach są zamknięte szkoły. Chrztów w ciągu roku jest bardzo mało bo jeden lub dwa.
A jaka jest “siatka parafii”? Jaki obszar i liczba wiernych przypada na jednego księdza?
Ks. Mariusz: Zazwyczaj przypada miasto lub cała gmina (rejon) na jednego księdza. Często księża muszą dojeżdżać do parafii dojazdowych filialnych po kilkadziesiąt km aby odprawić msze św. Miałem parafię wraz z dwiema kaplicami filialnymi, gdzie dojeżdżając do nich z niedzielną i świąteczną Mszą świętą pokonywałem ponad 200 km.
Czy Ukraina ma jakieś ciekawe tradycje religijne, które pomagają w przeżywaniu wiary i jej lepszym rozumieniu?
Ks. Mariusz: Tak, ma Ukraina tradycje religijne. To przede wszystkim podobnie jak w Polsce: Święta wieczerza (Wigilia) – podczas Bożego Narodzenia Ukraińcy spożywają Świętą wieczerzę składającą się z 12 potraw. Najważniejsza z nich to kutia z miodem, orzechami, makiem – która symbolizuje dostatek rodziny. Próbowałem i bardzo smaczna potrawa.
Kolejna tradycja religijna to Kolędy i Szczedrivki. Kolędy są takie same jak w Polsce. Natomiast szczedrivka to ukraińska tradycyjna kolęda. Teksty szczodrivok często zawierają życzenia pomyślności, zdrowia i szczęścia na przyszłość. Te pieśni bywają śpiewane podczas świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku. Najbardziej popularna szczedrivka jaka znana jest na całym świecie to „Szczedryk” Leontowicza (ukraiński kompozytor).
Jeszcze jedna tradycja to robienie pisanek.
Czy ludzie angażują się w Kościół i w życie parafialne? Pytam zarówno o wymiar gospodarczo-budowlany jak i wymiar duchowo-liturgiczny.
Ks. Mariusz: Parafianie Pomagają przy pracach fizycznych: sprzątają w kościele, robią dekoracje. Różne drobne prace jakie umieją a jeśli poproszę to chętnie służą pomocą . W parafii jest kilku ministrantów. Na każdej Mszy św. biorą czynny udział poprzez odczytywanie czytań, śpiew psalmu i pieśni liturgicznych.
A jak zachowuje się lokalna władza? Czy jest przychylna i pomocna?
Ks. Mariusz: Obecnie mam dobrą relacje z władzą. I chętnie mi pomagają we wszelkich pytaniach z jakimi się do nich. Nawet na różne święta chętnie przychodzą i biorą udział.
Jak w tym wszystkim pomagają Wam ofiary Polaków składane obok zamawianych Mszy świętych gregoriańskich? M.in. przez portal gregorianka.pl
Ks. Mariusz: Dzięki ofiarom jakie otrzymujemy, przede wszystkim dzięki zamawianych mszy św. gregoriańskich na portalu gregorianka.pl – możemy prowadzić pracę duszpasterską na misjach – bo pomoc którą dostaję od miejscowych ludzi, to ona nie starcza nawet na pół dojazdu, na miejsce odprawiania Mszy Św. nie mówiąc o rachunkach czy żywności. Nawet do takiej podstawowej pracy misyjnej, aby dojechać do ludzi, to trzeba sobie znaleźć środki. Tak więc paradoks pracy misyjnej na wschodzie, stanowi fakt, że żeby pracować to trzeba zarobić sobie na tą pracę. I dlatego z tego względu o tyle jest trudniej. W takiej sytuacji księża misjonarze często przyjeżdżają do Polski szukać środków, aby nie tylko samemu funkcjonować, ale aby również dalej rozwijać te misje.
Jak doświadcza ksiądz wojny? Czy jest tam realne zagrożenie życia?
Ks. Mariusz: Człowiek przyzwyczaja się do wszystkiego, można również przyzwyczaić się do alarmów bombowych a nawet można ich w ogóle nie zauważać, chociaż każdy ma w telefonie aplikację, dzięki której wcześniej dowiaduję się o alarmie, który po chwili słychać w mieści. Codziennie doświadczam wojny i zagrożenia życia, alarmy, wybuchy, latające samoloty, widok zabitych. Jestem proboszczem w parafii pw. Bożego Miłosierdzia i codziennie mamy adoracje z wystawieniem Najświętszego Sakramentu i jak do teraz chroni nas Pan Bóg i patrzymy z wiarą i nadzieją na lepsze jutro.
Jak wojna wpływa na duchowość? Czy fakt, że jednego dnia ich rodziny mogą wszystko stracić (lub już stracili) zachęca ich do głębszej refleksji nad życiem i śmiercią, czy raczej potęguje chęć do jak najmocniejszego zabezpieczenia się na “czarną godzinę”?
Ks. Mariusz: Większość ludzi rozumie że przeżyć tą wojnę może tylko z Panem Bogiem.
Myślę, że mieszkańcy pokładają silną nadzieję w Bogu, który kieruje losami świata i wszystkimi siłami zapraszają Go do swojej bolesnej historii. W tym wojennym czasie wielu ludzi na nowo zaczęło sobie zadawać pytania egzystencjalne. „Są osoby, które często po wielu latach wracają teraz do sakramentów.
Teraz dla nich zmieniły się cenności, hierarchia wartości i nie myślą o rozkoszy o jakiś drogich rzeczach czy nowym telefonie a czekają aby był pokój i wszyscy żywi.
Jak ludzie słuchają zachęty do nadziei? Czy w ogóle wypada do niej zachęcać i czy nie jest się odbieranym jako niepoważny?
Ks. Mariusz: Wszyscy z nadzieją oczekujemy zakończenia wojny.
Nabożeństwa odbywają się tak jak zwykle ale duszpasterstwo prowadzę teraz trochę w innym duchu: cały czas mówię o nadziei, o odwadze, o tym skąd ją czerpiemy, o siłach, które czerpiemy od Boga. To jest ten kontekst, w jakim ludzie żyją i z nim przychodzą dzisiaj do kościoła. Rozumieją, że są odważni, że mogą zrobić wiele, ale ostatnie słowo zawsze zależy od Pana Boga. Modlimy się o siły dla każdego, kto broni dzisiaj Ukrainy na swoim miejscu i to jest dla nas bardzo ważne wyzwanie.
Czy ludzie nie odbierają tej wojny jako kary za grzechy? Z tego co wiem Ukrainy nie należała ostatnio do pobożność krajów i do terenów, gdzie ludzie starają się żyć moralnie. Wielka ilość aborcji, aktów prostytucji, dużo malwersacji finansowych, oferowania przez kobiet swoich ciał jako surokatki, by potem urodzić komuś dziecko. Czy budzą się wśród ludzi jakieś wyrzuty sumienia?
Ks. Mariusz: Z tego co zauważyłem to nie odbierają tej wojny jako kary za grzechy, ale to prawda że Ukraina nie należy do pobożnego kraju moralnie żyjącego i jest to kraj gdzie niestety dopuszczono się ogromnej ilości aborcji. .Myślę że wśród ludzi odzywają się wyrzuty sumienia. Z tego co widzę to wojnę odbierają jako nie karę za grzechy ale jako że znajdują się w strategicznej lokalizacji i że to dlatego, że posiadają dobrą i urodzajną ziemię i że to jest główny powód.
A skąd ksiądz czerpie do tego wszystkiego siłę?
Ks. Mariusz: Czerpię siłę przede wszystkim w modlitwie i zaufaniu Panu Bogu oraz patrząc na odważnych ludzi jacy żyją w takie ciężkie czasy, w czasie wojny znajdują siłę i że mimo wszelkich trudności starają się żyć normalnym życiem.
Czy słyszał ksiądz w tym czasie o jakiś cudach? Pytam zarówno o te mniejsze, jak i te spektakularne.
Ks. Mariusz: Na terenie diecezji w której posługuję, jest wiele związków małżeńskich, które zostały uregulowane, mamy spowiedzi po wielu, wielu latach, nie tylko nie przystępowania do sakramentów, ale w ogóle nieobecności w kościele. Mamy wiele nawróceń wojskowych, którzy widzieli przed swoimi oczami cuda, widzieli, że w normalnych warunkach nie mogło się stać tak, jak się stało. Po tym przychodzą do Boga, padają na kolana i nawracają się… to jest taki czas, kiedy człowiek przyjmuje to Boże Słowo i albo z nim się pogodzi, przyjmie Go, albo odtrąci i pozostanie sam. To jest czas wojny, nie tylko militarnej, ale też duchowej.
Opowiadał mi ksiądz o wielu przyjazdach do Polski. Jak odbierają księdza pracę Polacy? Czy chętnie wspierają księdza pracę duszpasterską jak i społeczną, humanitarną?
Ks. Mariusz: To jest piękne, że Polacy są otwarci i mają wrażliwość na ludzi potrzebujących, a szczególnie na tych terenach bardzo wyniszczonych przez komunizm. Ofiarność człowieka świadczy o jego wierze. Że nie tylko potrafi mówić i wiedzieć, że jest Pan Bóg, ale też potrafi pomagać. Wiadomo, że nie jest łatwo w dzisiejszych czasach, ale Bóg na pewno wynagrodzi każdą hojność. Praca na misjach jest możliwa przede wszystkim dzięki dobroci ludzi wierzących w Polsce. Bo praktycznie tylko tutaj zbieramy pieniądze na ten cel. Sami nie byli byśmy się w stanie utrzymać. Dlatego jestem bardzo wdzięczy wszystkim, którzy wspomagają nas modlitwą i finansowo. To też kolejne doświadczenie Boga. Doświadczam, że zawsze ludzie są otwarci i też, że księża chcą zapraszać i wspomagać misje.
W jakich sposób zbiera ksiądz fundusze na dzieła realizowane na Ukrainie?
Ks. Mariusz: Przede wszystkim głównym źródłem utrzymania są ofiary z intencji Mszy świętych zamawianych za pośrednictwem portalu gregorianka.pl Oraz czasem przeprowadzane zbiórki w parafiach, czy wygłaszane rekolekcje.
A jak my, tu, w Polsce, możemy jeszcze pomóc i Księżom, i katolikom na Ukrainie?
Ks. Mariusz: Przede wszystkim modlitwą. Byśmy mogli tam przetrwać, by szatan nie mieszał ludziom. Ale także materialnie. Nam każda pomoc jest potrzebna. Bogu niech będą dzięki za każdy wyraz wsparcia i za każdą modlitwę. A ze swojej strony zapewniam o wdzięczności modlitewnej.
Bardzo dziękuje za rozmowę 🙂